Trzęsacz to idealne miejsce na jednodniowy odpoczynek nad morzem. To miasteczko to przede wszystkim słynne ruiny kościoła, ale także wysokie klify, szeroka plaża i fotogeniczne mewy.
Właśnie nadeszła jesień. W związku z tym czas na podsumowanie mniejszych i większych wycieczek po zachodniopomorskich okolicach w sezonie letnim. Na pewno jeszcze nie powiedziałam koniec tegorocznym wyprawom, jednak te które minęły miały odcienie lata, a nadchodzącym będzie z pewnością towarzyszyć już jesienna aura.
Tym razem na tapecie Trzęsacz. Zapraszam do lektury wpisu!
Słynne ruiny
Trzęsacz znany jest głównie z ruin gotyckiego kościoła na klifie. I słusznie, bo to jedyny w swoim rodzaju taki zabytek! Kościół z połowy XIII wieku na początku swojego istnienia znajdował się w jeszcze bezpiecznej odległości dwóch kilometrów od linii brzegowej morza. Jednak morze nie odpuszczało i coraz śmielej atakowało brzeg pobliskiego lądu. W 1750 roku odległość kościoła od linii brzegowej zmalała do 58 metrów. Z kolei niecałe 200 lat później – do, uwaga, jednego metra! W związku z nadchodzącą katastrofą w 1874 roku zamknięto kościół. W samą porę, gdyż już po 27 latach runęła pierwsza ściana. Na szczęście część wyposażenia kościoła została w porę przewieziona do innych świątyń. Obecnie znajduje się w pobliskim kościele w Trzęsaczu oraz w konkatedrze w Kamieniu Pomorskim. Obecnie zachowała się tylko południowa ścian kościoła. W porę postanowiono wzmocnić brzeg klifu siatkami, kamieniami i roślinnością i dzięki temu ściana się trzyma.
Pomimo ogrodzenia części klifu bezpośrednio sąsiadującej z ruinami, można tam podejść naprawdę blisko. A patrząc z bliska na te ruiny co prawda ma się przed oczami tragiczną historię tej budowli, jednak trzeba przyznać, że widok jest wyjątkowo fotogeniczny.
Skąd wzięły się te wszystkie problemy z obsuwaniem linii brzegowej? To tu, w Trzęsaczu, jest wyjątkowo widoczna silna abrazja, czyli proces erozyjny. Charakterystyczne klify to efekt działań morskich fal. W tym miejscu morze jest wyjątkowo agresywne i dosłownie wżera się w ląd.
Ale są też inne przyczyny, zdecydowanie bardziej zapadające w pamięć. Znalazłam pewną historię, którą przytoczę w całości, aby nie utracić nic z jej klimatu. „Dawno, dawno temu miejscowi rybacy wyłowili z morza Zielenicę, córkę króla Bałtyku. Piękna syrena nie zniosła niewoli. Zmarła z tęsknoty i została pochowana na przykościelnym cmentarzu. Król Bałtyku dowiedziawszy się o śmierci córki wpadł w furię i poprzysiągł zemstę. Zsyłał na ludzi ogromne fale, które latami smagały brzegi klifu, aby przywrócić ciało Zielenicy morzu”. Uwielbiam takie legendy!
Plaże i woda
Trzęsacz, i pobliski Rewal, to również przepiękne, szerokie, piaszczyste plaże pełne muszelek. A do tego płytka i ciepła woda, zachęcająca do kąpieli i brodzenia.
Rewal i Trzęsacz są tak blisko siebie, że warto wybrać się na spacer plażą i nie trzeba na taki spacer przeznaczać nie wiadomo ile czasu. Ciężko mi ocenić, ile taki spacer może trwać, gdyż mój nie był miarodajny: zatrzymywałam się prawie przy każdej mewie i przy każdym skupisku muszelek. 🙂
Niestety ze względu na bardzo wysoką temperaturę powietrza, woda zachęciła też, skutecznie, meduzy i glony, do korzystania z uroków lata. Niektórzy zupełnie się nimi nie przejmowali. Na przykład dzieci przenosiły te stwory z miejsca na miejsce gołymi rękami (o zgrozo!). Pomimo tych nieprzyjemnych stworzeń można było znaleźć wodę idealną do pływania.
Na plaży zdecydowanie wyróżnia się ciekawa konstrukcja, oddana do użytku w 2009 roku. Umożliwia ona oglądanie ruin kościoła z niecodziennej perspektywy. Ma długość 37 metrów i wysokość prawie 11 metrów. Zaczyna się tuż przy ruinach i kieruje się w stronę morza. Z daleka wygląda jak całkiem spore molo, kończące się przed linią brzegową morza i zakończone punktem widokowym.
Klify
Tuż za ruinami kościoła zaczyna się pieszo-rowerowy szlak ciągnący się wzdłuż klifu, tuż przy samej jego krawędzi.
Ze strony klifu ścieżka wygląda bardzo uroczo i niepozornie (zdjęcie powyżej). Jednak warto mieć na uwadze, że klif jest pozbawiony roślinności i wystawiony na wiatr, słońce i morską wodę. Z tego powodu wybieranie się na wędrówkę wzdłuż klifu wydaje mi się niezbyt przemyślane. W końcu w ten sposób stajemy się kolejnym czynnikiem niszczącym przyrodę, i tak wystawioną na ciężkie próby. Odpuściłam sobie taki spacer, dla czystego sumienia, ale niestety inne osoby nie.
Deptak
Trzęsacz, poza plażą, klifami i ruinami, to również uroczy deptak. Ku mojej uciesze był on zapełniony przyjemnymi kawiarniami oraz sklepikami z pocztówkami i magnesami.
A w ramach ciekawostek, wspomnę jeszcze, że przez Trzęsacz przebiega 15. południk, który wyznacza czas środkowoeuropejski.
Podsumowanie
Trzęsacz i Rewal to wyjątkowo przyjemny sposób na spędzenie weekendu, albo chociaż jednego dnia. Szerokie piaszczyste plaże pełne muszelek, płytka spokojna woda, cisza i ciekawa historia w tle. Czego chcieć więcej?