Czy da się zrozumieć odwieczną walkę młodości i starości? Jak te dwa światy podchodzą do przemijania, życia, miłości, codzienności i wielu innych ważnych spraw?
Wielość cytatów wartych przemyślenia i zastanowienia, spostrzeżeń wywracających mój tok myślenia i jakaś taka dobra aura płynąca z kolejnych stron książki sprawiły że książka „Ucho Igielne” na długo pozostanie w mojej pamięci. Muszę przyznać, że pod koniec czytania tej książki poczułam, że najsensowniej byłoby przeczytać tą książkę jeszcze raz. Przede wszystkim ze względu na mnogość wyjątkowo mądrych i trafnych przemyśleń, ale też po prostu z powodu niesamowitego klimatu, jaki wokół siebie roztacza.
Książka jest wyjątkowo nostalgiczna, a jednocześnie wcale nie pesymistyczna. Wiesław Myśliwski wyjątkowo trafnie zestawia ze sobą młodość i starość. Mam wrażenie, że sposób przedstawienia tego tematu podziałał na mnie kojąco – chyba podświadomie wyczułam życiową mądrość płynącą ze słów autora.
Ucho Igielne – co to w zasadzie jest?
Symbolicznym, a wręcz mitycznym i nawet baśniowym, miejscem w przedstawionej historii jest Ucho Igielne. To wąskie przejście na schodach w parku okazuje się być pewnym mostem między młodością i starością.
Ucho Igielne „było jednym z najcenniejszych zabytków w mieście.” „Była to zachowana niemal w pierworodnym stanie dawna furtka dominikańska, stanowiąca fragment średniowiecznych murów obronnych.” […] miała kształt igielnego ucha, u dołu węższa, rozszerzająca się ku górze, zwieńczona półokrągłym sklepieniem.” Znajdowała się w połowie schodów prowadzących do doliny w parku. Chcąc zejść lub wejść po nich, trzeba było się przez nie przecisnąć. Była wartościowym zabytkiem i przypominała o dawnych czasach. Zdaniem niektórych zupełnie nie pasowała do obecnego świata, a zdaniem innych dawała nadzieję na zachowanie historii.
Schody – na górę czy na dół?
Jak młoda osoba może narzekać na schody, że nie są ruchome i że nie ma sił? Po co starsza osoba idzie schodami? Przecież już na pewno nie ma żadnych spraw do załatwienia, czy to na dole, czy na górze!
[…] zaczęli narzekać, że jedyną uciążliwość stanowią te schody, zwłaszcza, gdy się trzeba ciągnąć pod górę. Młodzi ludzie, a narzekają na schody, nie mogłem uwierzyć. A już zatargało mną, aż filiżanka, którą niosłem do ust, zatrzęsła mi się w ręku, gdy któreś z nich, chyba ona westchnęła, że gdyby nie to Ucho Igielne, można by zainstalować ruchome schody, jak w supermarketach lub na dworcach kolejowych.”
„On schodził do tej dawnej dzikiej, zielonej doliny, a ja czekałem. A może on czekał, a ja schodziłem. Tylko że w jego wielu na cóż by czekał?”.
Schody to idealna metafora życia. Niektórzy biegną po nich nie oglądając się ani dookoła, ani za siebie. Inni kroczą po nich dostojnie, zastanawiając się nad każdym krokiem. Całe życie okazuje się być takimi schodami, po których trzeba piąć się pod górę. A na takich życiowych schodach trafiają się właśnie takie Ucha Igielne – miejsca zetknięcia pokoleń i różnych światów. Okazuje się, że natrafić na siebie mogą najróżniejsze osoby. „[…] W tak wąskim przejściu [jak Ucho Igielne] nawet całkiem obcy ludzie, idąc sobie naprzeciw, czuli się w obowiązku powiedzieć przynajmniej dzień dobry lub pochwalony. Nierzadko zagadywali do siebie lub popadali w dłuższe rozmowy, bo kto wie, czy takie wąskie przejścia nie sprzyjają rozmowom.” No i jak to się ma do przemieszczania się schodami ruchomymi? Gdzie podziała się ta cała magia chwili?
Nostalgiczna starość
Poznajemy dwie osoby. Po pierwsze starszego pana, w słusznym wieku, który ze spokojem patrzy na świat mądrymi oczami. Niektórych rzeczy żałuje, zwłaszcza niewypowiedzianych słów, bo jego zdaniem to właśnie tego po czasie można najbardziej żałować.
„Wszystkie pytania, jakie w życiu sobie zadajemy, sprowadzają się do tego jednego, czy warto było.”
Odwiedza swoją ulubioną kawiarnię z młodości, siada na ławce przy kościele, którą tak bardzo lubił, idzie schodami, staje przy Uchu Igielnym. I snuje wspomnienia przeplatane przemyśleniami co do kierunku, w którym zmierza współczesny dla niego świat. Dochodzi do wniosku, że „nie powinno się jednak odwiedzać starych miejsc, bo to nie są już te same miejsca. Miejsca jak wszystko przemijają.” Przemija też pamięć, czy to starszego pana, czy innych osób. Nie wszystko jest możliwe do odtworzenia i niestety nie wszystko jest pamiętane tak samo przez różne osoby.
[…] Miałem wrażenie, jakby to czasy z czasami tak się ścierały, napadały na siebie, wyzywały się, a bohaterowie byli tylko słuchaczami. Przy dobrej woli mógłby ktoś nawet usłyszeć szczęk broni, chociaż to kieliszki podzwaniały, gdy trącali się z rozpaczy, że bez nich dzieje się teraz historia, niesprawiedliwa jak zawsze, nie mówiąc, że ich wykluczyła, gdy się zestarzeli.”
Zabiegana młodość
Poznajemy również młodego chłopaka, który właśnie wkracza w dorosłe życie. Podejmuje pierwszą pracę, wyprowadza się od rodziców, dostaje się na studia, mieszka na wynajętych mieszkaniach. Jest zakochany, jednak obawia się otworzyć ze swoimi uczuciami. Pracuje, szuka miejsca na świecie, jednocześnie nie zapominając o starych rodzicach. Życie spada na niego w postaci nauki, pracy i styczności z najróżniejszymi osobami.
Młodość i starość – dwa światy
W powieści przeplatają się losy tych osób. Czy przedstawione historie to wspomnienia starszego mężczyzny, czy może plany i marzenia młodszego? Kto tu jest narratorem?
Młodszy biegnie w dół schodów skacząc co któryś stopień, a starszy irytuje się, że w równym stopniu ubyło mu sił i przybyło lat i nie może już tak szybko dotrzeć do celu. Ten pierwszy czeka na ukochaną kobietę i ma nadzieję, tymczasem drugi już się nie łudzi szansą spotkania i utracił jakąkolwiek nadzieję.
[…] Jemu ziemia sama biegła pod nogami, a ja wlokłem się krok za krokiem, podpierając się laską. Nie mówiąc, że jemu spieszyło się, aby ona nie doszła do domu wcześniej, niż on dopadnie tych stromych schodów. A ja porzuciłem już dawno nadzieję i szedłem jedynie odwiedzić tę dawną dziką, zieloną dolinę. Tyle lat, tyle lat, że nawet nie jestem pewny, czy wracała przez park, czy przez miasto, gdy ją ostatni raz odprowadzałem.”
„Dla dodania sobie otuchy zapuściłem się w swoją młodość, gdy zeskakiwałem do tej doliny po kilka schodków, a z niej ku miastu również po kilka schodków wbiegałem. Złościło mnie nawet, gdy ktoś schodził lub wchodził przede mną, zastawiając mi drogę, a nie dało się go ominąć, gdyż nieraz szedł dla pewności skosami od lewa do prawa i musiałem wlec się za jego krokami.”
Przemyślenia
W książce pojawiają się wyjątkowo licznie mądre przemyślenia przekazywane przez autora. Moim zdaniem są trafne, godne zapamiętania i uniwersalne. Poniżej przedstawiam ich część by pokazać, jak piękna i mądra jest to książka:
„Każda rzecz ma dwie strony, każda myśl i każde słowo. Nic nie jest jednoznaczne, jak się panu zapewne wydaje. Jednoznaczność to złudzenie. To, że pan jedynie przypuszcza, zdradza pana, że coś się za tym kryje. A to jest najważniejsze, co się za czymś kryje. Wprawdzie zabezpieczył się pan tym „może”. Ale czasami tak się rzuca „może”, choć nie rzuca się też bez przyczyny. Słowa nami rządzą, powinien pan to wiedzieć. Na to nie trzeba matury. Nieraz nie chciałoby się jakiegoś słowa powiedzieć, a ono się samo powie.”
„[…] Na starych nie ma już co liczyć. Wypaleni, zaczadzeni, niech sobie odpoczną. Młodzi jak uwierzą, że przyszłość od nich zależy, nic ich nie powstrzyma.” Ale z drugiej strony „[…] zawsze się tak mówiło, że młodzi. Tylko że młodzi się starzeją, przychodzą nowi młodzi, po nich inni młodzi. A jest, jak było. Czasem gorzej.”
„W średniowieczu […] starość była nie tylko skarbnicą pamięci, lecz i wyrocznią w sprawach najwyższej wagi. A dzisiaj mówi się, że starzy opóźniają marsz świata do przodu. Tylko że gdy się zastanowić, na starość dopiero się wie, że marsz świata do przodu jest złudzeniem młodości. To tylko kula ziemska obraca się pod naszymi stopami, a my drepczemy w miejscu, udając marsz. Bo cóż by znaczyło do przodu, jeśli nie do śmierci.”
„Coraz ciaśniej i coraz starsze osaczały mnie twarze, wręcz dopominając się, abym był młody. I nie było rady, musiałem być młody, skoro młodość była taka modna […], jakby nikt nie dopuszczał myśli, że młodość starzeje się równie szybko jak moda. Co prawda, niektórzy trzymają się młodości rękami i nogami, zadając sobie tortury, niepomni, że starzeją się od wewnątrz. Cokolwiek by zrobili, nie zatrzymają przemijania. Ale widocznie wiara w modę bywa silniejsza niż w przemijanie. Kto wie nawet, czy nie jest w stanie odnieść zwycięstwa nad przemijaniem.”
Podsumowanie
Książka to hołd złożony zarówno młodości i starości. Młodości za energię, umiejętność poświęcenia się i za spontaniczność. Starości za wiedzę i mądrość życiową. Obydwóm za upartość – w końcu każdy stoi przy swoim. Nie zapominajmy też o hołdzie złożonym życiu – za to, że jest tak urządzone, że umożliwia przeżycie i młodości, i starości. Nikt nie żyłby w pełni nie poznając tych dwóch światów i nie przeżywając ich osobiście.
Książka to też ukłon w stronę miłości, która zaniedbana w młodości, wraca w postaci wyrzutów sumienia na stare lata. „Pustka to coś najgorszego, co nas może spotkać. A zaradzić jej tylko można, żyjąc w czyimś życiu. Nikt zresztą nie zaczyna swojego życia od siebie.”