Czy warto mniej i lepiej myśleć? Jaki ma to związek z pewnością siebie? Czy ma sens zajmowanie się swoją psychiką? I jak to się ma do wolności? Czy warto czytać poradniki?
Tym razem przedstawię książki z zupełnie innej kategorii niż dotychczas. Raz po raz trafiam na książki, które można określić jako poradniki. Albo raczej te książki trafiają na mnie. 🙂 Zdecydowanie rzadko sama z siebie po nie sięgam. Jednak dwa warte uwagi poradniki dostałam w prezencie.
Bardzo się cieszę, że otrzymałam właśnie te książki. Dlaczego? Gdyż sama na pewno nie zdecydowałabym się na ich przeczytanie, a teraz przyznaję, że były to naprawdę przyjemne i mądre pozycje.
Jak mniej i lepiej myśleć
Jedną z takich książek jest poradnik „Jak mniej myśleć. Dla analizujących bez końca i wysoko wrażliwych” Christel Petitcollin.
Do tej książki zniechęcała mnie jej wszechobecność, widziałam ją w wielu miejscach. Z kolei zachęcał mnie do niej sam tytuł, gdyż utożsamiam się z nim pod każdym względem. Więc gdy pewnego dnia otrzymałam tą książkę mimowolnie się uśmiechnęłam i do osoby ją wręczającej, i do samej książki. I zaczęłam lekturę! A drugą część książki, czyli „Jak lepiej myśleć” kupiłam już sobie sama. I zdecydowanie nie żałuję!
Moim zdaniem są to książki do których warto wracać raz na jakiś czas. Najlepiej przeczytać ją co najmniej raz porządnie, od deski do deski, a później wracać do chociażby fragmentów. Polecam taką strategię, jest niezwykle owocna. 🙂
Obydwa poradniki dotyczą osób „nadwydajnych mentalnie”. Grupą, do której jest skierowana ta książka, są właśnie ci nadwydajni. Jednak inne osoby również, gdyż z całą pewnością każdy jeśli sam nie jest nadwydajny to kojarzy kogoś, kto taki jest. A warto zrozumieć tych ludzi, ich mechanizmy zachowania i psychikę, bo jest naprawdę zawiła!
Tu zaznaczę, że Autorka nie zachęca do bezmyślności, tylko do kierowania swoich myśli na przyjazne tory. Uznałam to za warte podkreślenia, gdyż tytuł pierwszej części może wzbudzać wątpliwości. 🙂
Kim są nadwydajni mentalnie?
Zdaniem Autorki nadwydajni opisują sami siebie: „Za dużo myślę.”, „Moi bliscy mówią, że jestem zakręcony i że zadaję sobie za dużo pytań”, W mojej głowie stale coś się kłębi. Czasem chciałbym wyłączyć umysł i nie myśleć już o niczym”. Autorka dodaje, że „[…] umysł nie daje im chwili wytchnienia, nawet w nocy. Mają po dziurki w nosie tych wątpliwości, pytań, wyostrzonej świadomości, nadmiernie rozwiniętych zmysłów, którym nie umknie najmniejsza błahostka”. Albo to: „Ci ludzie to prawdziwe butelki z nitrogliceryną. Przy najmniejszym wstrząsie wybuchają – wściekłością czy frustracją, ale najczęściej popadają w smutek. […] Rozdarte między radykalnym idealizmem, a trzeźwą przenikliwością, osoby te stają wobec wyboru: zamknąć się w sobie lub zbuntować […]”
Ci ludzie mają wyjątkowo wyczulone zmysły na światło, dźwięki, zapachy. Drażnią ich reklamy w telewizji, rażące światło, ale to tak mocno, że często nie są w stanie skupić się na niczym innym. Poza tym potrafią gwałtownie reagować na emocje. Autorka opisała to tak: „Emocje zalewają nadwrażliwców jak strugi deszczu podczas burzy, nad którą nie można zapanować”.
Co zrobić z nadwydajnością?
Autorka opisuje także zachodzące w organizmie reakcje podczas różnych emocji. Posługuje się przy tym bardzo przyjemnym w odbiorze, łatwym językiem, w którym jednak przemyca jakieś psychologiczne czy bardziej specjalistyczne słowa. Robi to jednak tak, że Czytelnik nie musi zastanawiać się o co chodzi.
Poradniki zawierają rozwiązania (których nie będę tu zdradzać) jak radzić sobie w pracy, w związku w kontaktach towarzyskich. Bo w zasadzie każdy z tych obszarów jest dla takich osób wyzwaniem. Autorka zachęca do budowania poczucia wartości i pewności siebie. Podsuwa ćwiczenia i sposoby na przezwyciężenie „nadbodźcowania”, które jest szczególnie szkodliwe dla takich osób. Motywuje do poprawienia relacji z innymi i zrozumienia, że większość społeczeństwa „działa” w inny sposób. Przekonuje, że warto dostosować się do tej większości, jednocześnie nie niszcząc swojej integralności, i przede wszystkim pamiętać o własnych potrzebach i to je pielęgnować.
Podkreśla, że „skromność nieuwzględniająca własnej wyższości może szybko stać się fałszywa czy wręcz zmienić się w pogardę”.
Polecam te dwie książki. Zachęcam do ich lektury, a przynajmniej zaznajomienia się z tym tematem, wbrew pozorom powszechnym.
„Miłość. Ścieżki do wolności” – Agnieszka Maciąg
Jako prezent dostałam również książkę „Miłość. Ścieżki do wolności” autorstwa Agnieszki Maciąg (dzięki Sylwia!).
Autorka, znana pewnie większości modelka, pisze o swoim życiu. Nie robi to w sposób pretensjonalny i nie zarzuca Czytelnika swoją historią. Raczej skupia się na tym, jak wiele dało jej zadbanie o własną psychikę i jak wiele lat musiało upłynąć żeby w ogóle zauważyła tą konieczność.
Opisywała poznany bardzo dobrze świat modelingu, gdzie liczył się i wciąż liczy tylko wygląd zewnętrzny. Podkreśla, że istnieje wszechobecne poczucie konieczności poprawy wyglądu, a z kolei temat psychiki jest zaniedbywany. Jest on niemedialny, niechwytliwy i przez to ci, którzy mają z nią problemy, w zasadzie borykają się z nimi sami, samotnie.
Autorka pisze jak walczyła ze swoim brakiem pewności siebie, chociaż była rozpoznawalna na całym świecie. O swoich zawirowaniach w życiu osobistym, choć przecież nie układało jej się najgorzej. Jak postanowiła zadbać o swoją psychikę i znaleźć swoje miejsce, choć miała wszystko i cały świat na wyciągnięcie ręki.
Autorka wciąż podkreśla, że najważniejsze to lubić siebie, żyć w zgodzie ze sobą, pielęgnować swoją psychikę i że to nie jest egoizm!
Książka jest głównie skierowana do kobiet, lecz nie tylko. Autorka podkreśla, że warto wychodzić ze sztywnych ram, w które kobiety ulokowały: religia, tradycja, przyzwyczajenia, legendy i bajki. Tak, te dwa ostatnie słowa nie są tu z przypadku!
Podsumowanie
Książki z kategorii psychologiczne mogą naprawdę zdziałać cuda, jeśli trafimy na nie w odpowiednim momencie. Ale żeby się przekonać czy to jest odpowiedni moment to warto spróbować. Jestem pewna, że akurat do tych książek z chęcią będę wracać. I już wracam, za każdym razem odnajdując w nich coś zupełnie nowego.
Oczywiście nie jest tak, że wystarczy przeczytać sensowną książkę i nagle wszystkie problemy się rozwiążą! Nic nie zastąpi szczerej rozmowy ze samym sobą. Ale jednak dobre i mądre książki zawsze pobudzają do myślenia i nadają mu właściwy tor. Tak jak rozmowy z zaufanymi i bliskimi pokrewnymi duszami.
Warto otworzyć się na niektóre książki i nie zakładać z góry, że nie ma w nich nic wartościowego. Czytanie poradników ma sens! Zwłaszcza jeśli chodzi o sensowne poradniki, takie jak w tytule wpisu. Warto wyłapywać perełki spośród masy!
Przy okazji, w temacie psychologii ponownie polecam podcast „W związku z życiem”, dostępny na Spotify. Wspominałam o nim w jednym z podcastowych wpisów, dokładnie tutaj: http://mojadrogado.pl/podcasty/podcasty-sa-dobre-na-wszystko-czesc-ii/