Ekranizacja książki Stephena Kinga: Jack dostaje pracę jako stróż w ogromnym starym hotelu. Czy on i jego rodzina odnajdą się tam podczas mrocznej zimy?
„Lśnienie” pierwszy raz oglądałam wiele lat temu, nawet nie wiem kiedy dokładnie. Podczas pandemii obudziła się we mnie nostalgia i postanowiłam wracać do filmów i książek, które oglądałam i czytałam jako mała dziewczynka czy nastolatka. Jednym z filmów, który postanowiłam obejrzeć na nowo, był majstersztyk Stanley’a Kubricka z 1980 roku „Lśnienie”.
Jack – pisarz i stróż
Jack, główny bohater filmu „Lśnienie”, to mężczyzna w średnim wieku, który planuje napisać książkę, jednak cierpi na brak weny twórczej. Postanawia zatrudnić się w hotelu jako stróż. Akurat potrzebna jest tam osoba, która zajmie się dogrzewaniem hotelu podczas mroźnej zimy i ewentualnymi drobnymi naprawami. Jack przystaje z ochotą na tę propozycję. Cieszy się, że niewymagająca praca umożliwi mu skupienie się na książce.
Dowiaduje się od zatrudniających go osób, że zimy w górach, gdzie znajduje się hotel, bywają bardzo srogie, a problematyczna staje się izolacja. Poza tym poinformowano Jacka o tym, że w hotelu miały miejsce dziwne i niewytłumaczalne zjawiska. Mężczyzna reaguje na te informacje jednocześnie z zaciekawieniem i śmiechem. Zapewnia, że ze swoją psychiką da sobie tam radę.
Hotel
Hotel, do którego udaje się Jack z rodziną, żoną Wendy i synem Dannym, jest ogromny. To wielki i przepiękny budynek położony w górach, na uboczu, z dala od cywilizacji. Podczas sezonu ściągają tu tłumy, jednak zimą jest zupełnie pusto. Jack z rodziną pojawiają się w hotelu, gdy wyjeżdżają z niego ostatni goście i pracownicy, którzy przebywają tu podczas sezonu. Początkowy gwar i szum zmienia się w ciszę.
Rodzina została zaopatrzona w zapas jedzenia na całą zimę i radio, dzięki którym może kontaktować się ze światem zewnętrznym. Wendy jest zaciekawiona budynkiem i dosyć szybko odnajduje się w hotelowej rzeczywistości. Jednak Danny jest zaniepokojony. Chłopiec czuje, że nie wszystko jest w porządku. Oczywiście nie zdradzę, co jest tego powodem, jednak zaznaczę, że chłopiec wie o wiele więcej niż jego rodzice.
Jesień przeistacza się w zimę wyjątkowo szybko. Słowa na temat zimy, wypowiedziane podczas rozmowy kwalifikacyjnej, okazują się być prawdą: ta pora roku w tym miejscu jest wyjątkowo mroźna, śnieżysta i mroczna. Temperatury w zasadzie uniemożliwiają dłuższy pobyt na zewnątrz. Rodzina spędza większość czasu w budynku. Danny pokonuje długie korytarze na swoim rowerku, a Wendy pomaga mężowi w zajmowaniu się hotelem.
Zima i cisza
Dni mijają jeden po drugim. Jack cierpi na niemoc twórczą. Zaniedbuje zajmowanie się hotelem i staje się coraz bardziej opryskliwy. Jest widoczne jak na dłoni, że coś się z nim dzieje. W hotelu przestaje działać radio, psuje się jedyny samochód, a obfite opady śniegu paraliżują całą okolicę. Kto chciałby dostać się do hotelu, musiałby pokonać zaspy i przezwyciężyć straszne mrozy. W związku z tym cała rodzina Jacka jest w zasadzie odizolowana od świata. Jak posępność tego miejsca wpłynie na relacje pomiędzy członkami rodziny?
I jest jeszcze tajemniczy pokój. Pracownik hotelu przestrzega wszystkich aby tam nie wchodzili. Syn Jacka jeżdżąc na rowerze po hotelu pokonując rozległe korytarze raz po raz mija ten pokój. Co takiego się w nim wydarzyło? Dlaczego lepiej tam nie wchodzić?
Co wydarzy się w hotelu? Czy jest możliwe przetrwanie w nim ciągnących się zimowych miesięcy?
Klimat filmu
Film „Lśnienie” urzekł mnie tym, że atmosfera grozy jest zbudowana przede wszystkim dzięki odpowiedniemu ukazaniu emocji, ujęciom kamery i muzyce. Jeśli chodzi o to ostatnie to warto wspomnieć, że w filmie pojawiają się utwory Krzysztofa Pendereckiego.
A co gdybym miała wybrać scenę, która najbardziej pozostała w mojej pamięci, i jednocześnie nie spoilerować filmu? Od razu przychodzi mi na myśl scena dziejąca się w labiryncie stworzonym z odpowiednio przyciętych krzewów znajdujących się przed hotelem. Nie będę zdradzać szczegółów, jednak powiem, że wciąż mam przed oczami ten ogromny, wręcz przerażający labirynt. Podobno kręcone w tym miejscu sceny trzeba było powtarzać wiele razy, gdyż ekipa wciąż się tam gubiła.
Ciekawostki
Czytałam sporo ciekawostek na temat filmu „Lśnienie” i książki o tym samym tytule. Stephen King, autor książki, na której podstawie stworzono film, zgodził się aby reżyser swobodnie interpretował jego dzieło. Jednak podobno nie był do końca zadowolony z filmu, co dla mnie jest trudne do pojęcia.
Podczas kręcenia filmu miało miejsce sporo awarii i innych nieplanowanych zdarzeń, które bardzo znacząco podwyższyły budżet przeznaczony na film.
Bardzo zaintrygowało mnie to, że w książce jest podobno położony o wiele większy nacisk na opowiedzenie historii samego hotelu. Co sprawiło, że jest on tak tajemniczy? Muszę przyznać, że poza samą historią, która jest niezwykle wciągająca, chyba głównie to zachęca mnie do przeczytania książki. Moim zdaniem w filmie „straszność” hotelu nie była wystarczająco wyjaśniona, a wiele kwestii z tym związanych wymagało własnej interpretacji i wyobraźni, co, muszę przyznać, też ma wiele plusów.
Podsumowanie
„Lśnienie”, pomimo mrocznej fabuły, a może dzięki niej, ogląda się z przyjemnością, to kawał porządnego kina. Drobne niedociągnięcia, na przykład niepotrzebnie długie sceny, stają się nieistotne w zestawieniu z przemianą bohatera granego przez genialnego Jacka Nicholsona i kilkoma scenami, które zapisały się na kinowych kartach historii.
Co jeszcze spodobało mi się w tym filmie? Wiele wątków jest niedopowiedzianych, dzięki czemu można swobodnie je interpretować.
Dziwi mnie to, że film ten jest wyjątkowo niedoceniony jeśli chodzi o nagrody. Jednak cieszę się, że film przez wielu zaliczany jest do grona „kultowych”. I jak tak uważam i zachęcam każdego do obejrzenia.
Ostatnio zakupiłam książkę Stephena Kinga „Lśnienie”. Na razie czeka na mnie na półce. Jednak gdy tylko ją przeczytam, z wielką chęcią podzielę się swoimi przemyśleniami, wrażeniami i spostrzeżeniami na blogu.