Nicholas Brody, były marine, wraca do „Homeland”, czyli Stanów Zjednoczonych, po latach niewoli na Bliskim Wschodzie. Czy, tak jak uważa Carrie Mathison, agentka CIA, jest on wplątany w sieć islamskich powiązań na Zachodzie?
Właśnie kończę oglądać czwarty sezon serialu „Homeland”. Nie spodziewałam się, że po tylu odcinkach serial jest w stanie wciąż trzymać w napięciu! Cieszę się, że to dopiero połowa i przede mną kolejne cztery sezony!
To, co przedstawiam poniżej, jest wybraną i subiektywną „esencją” dotychczas obejrzanych przeze mnie odcinków „Homeland”. Podkreślam, że serial jest naszpikowany ciekawymi wątkami, które z oczywistych przyczyn nie przekażę w całości. Po pierwsze, mogłabym wtedy pisać i pisać, a po drugie nie chcę psuć frajdy z oglądania serialu. 🙂
Nicholas Brody – powrót marine
Już na samym początku serialu „Homeland”, z wojny na Bliskim Wschodzie wraca sierżant Brody. Ten wyszkolony żołnierz marine, którego uznawano za zaginionego przez prawie dziesięć lat, został przypadkowo znaleziony przez wojska amerykańskie. Jego powrót do kraju jest szokiem dla wszystkich, zarówno dla rodziny, jak i osób niezwiązanych z nim. Jego żona Jess pogodziła się z jego brakiem i w międzyczasie znalazła wsparcie w przyjacielu Brody’ego, Mike’u. Dla niej powrót męża jest wyjątkowo problematyczny: miłość do Brody’ego, która jednak przygasła ze względu na upływający czas, a z drugiej strony gorące uczucie do Mike’a, które z konieczności zostaje odstawione na bok. Jess postanawia odbudować z mężem te, w pewnym sensie stracone, lata, jednak nie może zapomnieć o Mike’u. A widzi go wciąż, gdyż jej mąż i on byli przed laty najlepszymi przyjaciółmi i Brody wciąż tak traktuje Mike’a.
Jess jednak widzi, że Brody nie zachowuje się do końca „normalnie”. Wymyka się o określonych porach do garażu, zawsze z gotowym pretekstem, a na jego telefon o najróżniejszych porach dzwonią nieznane jej osoby. Czy są to fakty, na które można machnąć ręką, czy może warto się na nich skupić? Jess zrzuca to na karb traumy, którą jej zdaniem wciąż przechodzi mąż i zainteresowania, jakie wzbudza on i cała ich rodzina.
Bohater, polityk, szpieg czy zdrajca?
Z kolei z perspektywy mediów i polityki, Brody wraca jako bohater wojenny i wzór do naśladowania dla młodych, dopiero co wyszkolonych żołnierzy. Przemawia na spotkaniach, jest zawsze w mundurze, profesjonalny i nienaganny. Jakimś cudem nie widać po nim tych wielu lat tortur. Brody stopniowo przyzwyczaja się, gdyż nie ma w zasadzie wyjścia, do obecności mediów w jego życiu. Wyjątkowo szybko odnajduje się też w świecie polityki, do którego wchodzi z wielkim hukiem. Jak odnajdzie się tam człowiek, który nie miał z nią wcześniej do czynienia? Jakim cudem nie woli odpocząć od tego wszystkiego, co go spotkało i zająć się rodziną? I co go tak naprawdę spotkało podczas tych lat w niewoli?
Na to ostatnie pytanie odpowiedź próbują znaleźć również służby specjalne. Szczególnie w kontekście pojawiającej się coraz bardziej popularnej teorii przeciągania jeńców na swoją stronę. Jednak służby nie dysponują odpowiednią ilością danych by to potwierdzić, zresztą nie wszystkim jest to na rękę, o czym za chwilę.
Co ukrywa Brody? I co agenci CIA zrobią, by dowiedzieć się prawdy?
Carrie Mathison – agentka CIA czy wariatka?
Carrie Mathison to, jak wspomniałam powyżej, agentka CIA. Kobieta wyzwala wielkie emocje w widzu, który co rusz dostrzega jej „wielostronny” charakter.
Po pierwsze, Carrie jest osobą, która zawsze postawi na swoim. Jest pracowita, uparta i zawzięta, manipuluje ludźmi i nie rozumie słowa „nie”. Dzięki temu jest niezastąpioną negocjatorką, gdyż potrafi przekonać każdego i kłamiąc w żywe oczy przyjmować najróżniejsze role.
Po drugie, Carrie bierze silne leki, bez których nie mogłaby normalnie funkcjonować. Nie przyznaje się do tego przed współpracownikami, gdyż ze względu na specyfikę pracy zostałaby z niej natychmiast usunięta. Carrie jest tego świadoma i dba o regulaminowe branie leków.
I po trzecie, Carrie jest samotna. Wieczory spędza z kieliszkiem wina w ręce przeglądając papiery w mieszkaniu, bądź wychodząc do baru. Ma rodzinę, jednak nie umie z nimi rozmawiać. Kompletnym przeciwieństwem Carrie jest jej siostra, której poukładane życie nieco odstrasza agentkę. Jednak raz na jakiś czas zagląda ona do domu siostry – głównie po wspomniane już leki.
Podsumowując, Carrie to wyjątkowo trudna mieszanka skomplikowanych cech charakteru. Nie ułatwiają one jej codziennego życia, ale kontrolowane sprawiają, że Carrie jest wyjątkowo skuteczna w pracy. Jestem pewna, że nie chciałabym mieć takiej znajomej, jednak z bezpiecznej perspektywy widza, jej perypetie ogląda się niezwykle ciekawie. Tym bardziej, że jej praca, stanowiąca większość jej życia, nie należy do nudnych.
Carrie a sprawa Brody’ego
Jeśli chodzi o pracę, Carrie od samego początku szczególnie mocno zainteresowała się sprawą Brody’ego. Obawia się, że Brody mógł zostać poddany praniu mózgu i przeciągnięty na stronę dżihadystów. Podejrzewa, że sierżant może być zamieszany w planowany na terenie USA atak terrorystyczny. Jednak jest w swych przypuszczeniach w zasadzie osamotniona. Okazuje się, że jest tu potrzebna większa niż zwykle dyskrecja i ostrożność, gdyż Brody to bohater, chwalony przez najwyższych polityków i media. Fala popularności żołnierza marines nie sprzyja powstawaniu teorii spiskowych, promowanych przez Carrie, zwłaszcza, jeśli nie mają one solidnej podstawy. A szefostwu CIA zależy na dobrych kontaktach z politykami, a nie prowadzeniu wojen. Na szczęście Carrie może liczyć na pomoc kilku swoich zaufanych przyjaciół z pracy, którzy służą jej pomocą i wspólnie w ukryciu planują co zrobić.
Co zrobi Carrie, by udowodnić swoje przypuszczenia? Czy okażą się słuszne? Czy zdoła zachować swoją niezależność podczas śledztwa, szczególnie gdy już pozna osobiście Brody’ego?
Niełatwe życie agentów
Na przykładzie Carrie i kilku innych agentów w serialu „Homeland” ukazano pracę sił specjalnych, podkreślając konieczność bycia pod telefonem 24/7 i całkowitego podporządkowania pracy. Ważna jest umiejętność pracy pod ogromną presją i niewiarygodnym stresem. Sami agenci służb, ze względu na dostęp do poufnych danych, poza „celami” obserwują się też wzajemnie, oczywiście nie zdradzając się tą informacją. Często okazuje się, że nawet najmocniejsze przyjaźnie są w większości kruche, a rodzina często schodzi na dalszy plan. Przykładowo, wystarczy jeden telefon i z zaplanowanej romantycznej kolacji zostają tylko smętne wspomnienia. Rodzina i bliscy muszą być niezwykle wyrozumiali.
A to dopiero czubek góry lodowej! Dochodzi jeszcze do tego polityka, która ma kolosalny wpływ na działanie służb. W przypadku USA, polityka zagraniczna jest wyjątkowo zawiła. To szczególnie komplikuje działanie służb na świecie, a zwłaszcza w niestabilnych politycznie i społecznie krajach, jak tych na Bliskim Wschodzie. Agenci muszą mieć olbrzymią wiedzę i specyficzne zestawienie cech osobowości żeby to wszystko „ogarnąć”. I nie pogubić się w „płynnym” środowisku ciągle zmieniających się strategii „góry”.
Nic nie jest czarno-białe
Bardzo spodobało mi się w „Homeland” to, że nic nie jest tak do końca czarno-białe. Agentka ma swoje słabości i nie jest człowiekiem z żelaza. Żona sierżanta ma wątpliwości co do podjętej decyzji, chociaż robi to dla dobra rodziny. Chłopiec z pasem szahida płacze, a wcześniej jego starsi „opiekunowie” zapewniają, że cieszy się on z tego, że dołączy do brata i ojca. Pakistański student przemycający leki dla szefa talibów okazuje się nie być do końca złym człowiekiem. Muzułmańska agentka CIA nie ma wątpliwości co do karania „braci w wierze” atakujących Stany Zjednoczone. Snajper CIA ma wyrzuty sumienia i męczą go koszmary nocne z zastrzelonymi osobami. Żołnierz marines ma wątpliwości co do sensu prowadzonej wojny. Świat nie jest taki prosty, jakby mogło się wydawać.
Być w sieci
Polityka i media silnie oddziałują na siebie już od wielu lat, to wiadomo. Rozciągnięte sieci, po całym kraju, i nie tylko, są pełne osób, które bez skrupułów są w stanie dotrzeć do potrzebnych danych, wyciągnąć niezbędne informacje i zaaranżować znajomość. W obydwóch tych światach jest masa osób z podwójnymi życiorysami i maskami zamiast twarzy. A do tego dochodzi problem tworzącej się i coraz śmielej działającej siatki muzułmańskich szpiegów na terenie USA. Działają oni w porozumieniu z „matkami” oddalonymi o wiele kilometrów i sterującymi poszczególnymi krokami.
Odnaleźć się w tym świecie, czy to z perspektywy agentki CIA, czy byłego marines stawiającego pierwsze kroki w polityce, jest niezmiernie trudno.
Podsumowanie
Podsumowując, w serialu „Homeland” dzieje się sporo. Widz wchodzi w sam środek polityki i mediów. Przenosi się z pozornie poukładanego życia rodziny byłego marines w Stanach Zjednoczonych, do ponurego światka przestępczego w Caracas. Do Islamabadu, gdzie wystarczy jedna iskra nieporozumienia, by zapłonął ogień nienawiści podsycany od wielu lat. Do pustynnych terenów i przytłaczających miast Bliskiego Wschodu. Aż wreszcie do świata brudnej polityki i zagrywek medialnych. Przy tym (zbyt) często okazuje się, że nawet największe przyjaźnie nic nie znaczą w porównaniu z „misją” (tak przy okazji, nienawidzę tego słowa w odniesieniu do przeprowadzanych akcji, umniejsza to i wybiela częste pogromy, jakie są przeprowadzane pod tą niewinną etykietą). Czy naprawdę wszystkie kroki są dozwolone? Czy przekraczanie granic przynosi zawsze korzyści?
„Homeland” to solidna dawka dużych emocji i wrażeń do przemyślenia. Polecam!